2012 - Rumunia, Krym - Nasze podróże - Podróżnicy z Pcimia

Przejdź do treści

NASZE PODRÓŻE
2012  -  RUMUNIA, KRYM

< 15 dni - 4842 km - 16 miejsc zwiedzonych >


Drugie dziesięciolecie naszych podróży chcieliśmy rozpocząć od wycieczki na półwysep Krymski leżący na Ukrainie i do Rumunii. O Krymie marzyliśmy niemal od zawsze a Karpaty Rumuńskie czy Transylwanię koniecznie chcieliśmy zobaczyć z bliska. Zakupiliśmy przewodniki oraz dobre mapy po obu krajach i zaczęliśmy planować wycieczkę już od wczesnej jesieni. Te kraje były nam zupełnie nieznane więc trzeba było się dobrze przyłożyć. Zaplanowaliśmy tak, że najpierw pojedziemy do Rumunii i spędzimy tam tydzień a następnie udamy się na półwysep Krymski i na zwiedzanie również przeznaczymy tydzień. Najwięcej obaw mieliśmy co do przekraczania granicy Ukraińskiej mając nie zbyt miłe doświadczenia odnośnie wycieczki do Lwowa z przed kilku lat, gdzie staliśmy w kolejce ponad 11 godzin. Druga sprawa to stan dróg i niemal całkowity brak campingów na Ukrainie. Mimo tych utrudnień zdecydowaliśmy że pojedziemy pod namiot a z innymi problemami spróbujemy sobie poradzić. W czasie planowania stwierdziliśmy że może to być naprawdę bardzo ciekawa wyprawa. Na wycieczkę pojechała z nami rodzina Kasprzyckich którzy mieli swój debiut wycieczkowy rok wcześniej. Wycieczkę zaplanowaliśmy na połowę sierpnia.



Na wycieczkę pojechali :
1 samochód: Krystyna, Marek i Paulina Jasiewicz (Pcim).
2 samochód: Monika, Jan, Łukasz i Krzysztof Kasprzyccy (Brzączowice).

Poglądowa mapa naszej wycieczki:

1 dzień - 12 sierpnia 2012 roku
Droga dojazdowa w stronę Rumunii.

TRASA: Pcim - Nowy Targ - Łysa Polana - Poprad - Koszyce

Wyjazd o godz: 4:00.  Dojazd na godz: 8:40.  Odległość: 266 km.
Odległość która dzieli nas od Rumunii mając na myśli Polskę południową nie jest taka duża jakby się wydawało i można ją bez problemu pokonać w ciągu jednego dnia. Zaplanowaliśmy przejazd przez Słowacje i Węgry. Na Słowackie drogi ekspresowe i autostrady nie kupowaliśmy winiety ponieważ jedzie się tylko krótkimi płatnymi odcinkami które można ominąć niewiele gorszą drogą. Niestety w rejonie Koszyc na Słowacji zepsuł się samochód naszych kuzynów. Gdyby to był zwykły dzień usterkę udało by się szybko usunąć i kontynuować podróż. Tak się składa że w niedzielę wszystko jest pozamykane i musieliśmy poczekać do poniedziałku. Na szczęście stało się to w dużym mieście i w rejonie gdzie jest najwięcej sklepów i serwisów motoryzacyjnych a w dodatku w odległości 3 km jest położony camping na którym się zatrzymaliśmy. Dzień był pochmurny i chłodny dlatego też zdecydowaliśmy się wynająć domki. Camping ten jest dosyć stary, zaniedbany a w domkach czuć wilgoć. W środku są ubikacje i prysznice z ciepłą wodą. Na campingu turystów było bardzo mało a najwięcej gości przyjeżdżało do restauracji położonej tuż przy bramie campingu.

Opłaty: camping ATC Salas Barca - 35,5 = 145 zł od domku (za 2 rodziny).


2 dzień - 13 sierpnia 2012 roku
Droga dojazdowa do Rumunii.

TRASA: Koszyce - Novajidrany (E71) - Mad - Nyiregyhaza - Mateszalka (41) i (49) - Satu Mare (49) - Sapanta (19)

Wyjazd o godz: 13:20.  Dojazd na godz: 20:40.  Odległość: 342 km.
Po usunięciu usterki w samochodzie o godz.13:20 postanowiliśmy kontynuować naszą podróż. Przejazd przez granicę słowacko - węgierską bez oczekiwania bo to unijna granica. Następnie dobrymi drogami węgierskimi dotarliśmy do granicy rumuńskiej. Tam też bez problemu przekroczyliśmy granicę bez żadnej kolejki. Zaraz za granicą na stacji benzynowej należy kupić winietkę na drogi rumuńskie. Wybraliśmy tygodniową bo tyle czasu będziemy przebywać w tym kraju. Trzeba pamiętać że przekraczając granicę musimy przestawić zegarki o godzinę do przodu. Dla nas to strata jednej godziny i jeszcze dużo kilometrów do przejechania. Drogi w Rumunii są dobre tylko jest dużo na nich połatanych dziur i trochę kołysze samochodem. Pierwszy nocleg w tym kraju zaplanowaliśmy w małej miejscowości Sapanta na północy kraju gdzie mamy następnego dnia zwiedzać "Wesoły cmentarz ". Gdybyśmy dojechali w poprzedni dzień to do przebycia z Polski mielibyśmy około 540 km więc pewnie udałoby się tego samego dnia zwiedzić cmentarz. Camping znajduje się nieco za wioską i jest dobrze wyposażony łącznie z ciepłą wodą pod prysznicem, ładną ubikacją i co ważne jest bardzo tani.

Opłaty: winieta Rumunia - 13,67 RON = 3 = 12 zł, camping Poieni - 25 RON = 6,5 = 23 zł od rodziny.


3 dzień - 14 sierpnia 2012 roku
Zwiedzanie Sapanty i miasta Sighisoara.


TRASA: Sapanta - Viseu De Sus (18) - Bistrita (17C) - Reghin (15A) - Targu Mures (15) - Sighisoara (13)
..
Wyjazd o godz: 8:00.  Dojazd na godz: 17:00.  Odległość: 305 km............
Po spakowaniu bagaży pojechaliśmy zwiedzić "Wesoły Cmentarz". Znajduje się w środku wioski i jest jej największą atrakcją. Słynie z tego że na krzyżach są rzeźbione i malowane postacie. W tekstach tych nagrobków można odnaleźć informacje o dacie śmierci, wieku zmarłego, wykonywanym zawodzie czy słabości do trunków itd. Można powiedzieć że jest to swoisty portret zmarłego. Krzyże są głównie koloru niebieskiego. Nagrobki są rzeźbione do dnia dzisiejszego. Cmentarz nie jest duży ale robi bardzo duże wrażenie i byliśmy zachwyceni jego zwiedzaniem. Następnie pojechaliśmy zobaczyć powstający kompleks klasztorny oddalony od cmentarza o około 2 km. Na uwagę zwraca ogromna cerkiew z piękną wieżą. Po zwiedzeniu Sapanty wyruszyliśmy w kierunku Transylwanii. Droga dobra ale niemal na całej długości nawierzchnia jest remontowana. Przejeżdżając przez wioski widać dużo bryczek konnych i ludzi przed domami którzy przeważnie ubrani są na czarno. Około godz.16 dotarliśmy do Sighisoary. To bardzo znana miejscowość w Transylwanii lub jak kto woli w Siedmiogrodzie. Po zaparkowaniu samochodu udaliśmy się na zwiedzanie starego miasta. Miasto otoczone jest murami obronnymi i położone na wzgórzu. Oprócz ślicznego rynku można podziwiać dom w którym mieszkał Drakula. Nieopodal domu znajduje się wieża zegarowa z której rozciąga się wspaniała panorama miasta a wyjście na nią było obowiązkowe dla samych widoków.
Na uwagę zwracają budynki pomalowane na różne kolory. Po starym mieście spacerowaliśmy około 1h. Następnie udaliśmy się na camping położony nieopodal starego miasta. Znajduje się na nim basen oraz są czyste sanitariaty. Niestety miejsca pod namioty jest zbyt mało. Z tego co wiemy drugi camping położony jest na wzgórzu skąd jest piękna panorama na starówkę. Ten na którym się zatrzymaliśmy ma lepszą lokalizację w stosunku do starego miasta i dlatego wieczorem tam powróciliśmy aby zjeść na rynku kolację i podziwiać oświetlone budynki. Miasteczko naprawdę bardzo ładne i w dodatku pięknie położone.

Opłaty: parking Sighisoara - 5 RON = 4,5 zł, wstęp wieża Sighisoara - 10 RON = 9 zł, camping Aquaris - 50 RON = 48 zł od rodziny.


GPS Wesoły Cmentarz (Sapanta)   N 47 58'17.00" E 23 41'44.00"

GPS Camping Aquaris (Sighisoara)   N 46 13'24.00" E 24 47'45.00"

4 dzień - 15 sierpnia 2012 roku
Zwiedzanie Sibina oraz przejazd trasą Transfogaraską przez Karpaty Rumuńskie.


TRASA: Sighisoara - Sibiu (Sybin ) (14 ) - Curtea De Arges (7C) - Campulung (73C) - Rucar (73)
.
Wyjazd o godz: 8:00.  Dojazd na godz: 18:00.  Odległość: 326 km.
Rano udaliśmy się na zwiedzanie Sybina. Jak pisze przewodnik Sybin jest dla Transylwanii tym czym dla nas Kraków. Po zaparkowaniu na płatnym parkingu najpierw przeszliśmy uliczką na której znajduje się kilka baszt. Baszta stolarzy czy garncarzy są chyba najbardziej znane i do dzisiaj można podziwiać jak pracują tam ludzie. Następnie udaliśmy się na przepiękny rynek w którym dominuje kościół Jezuitów. Obowiązkowym przystankiem był też nieopodal znajdujący się most kłamców jako pierwsza żeliwna konstrukcja w Transylwanii z 1859 roku. W pobliżu mostu znajduje się targ ze starociami. Miasteczko prezentuje się bardzo ładnie i jest zadbane. Po zwiedzeniu Sybina wyruszyliśmy w dalszą drogę. Chcieliśmy przejechać górską trasą Transfogaraską przecinającą Góry Fogaraskie. Jest to najbardziej znana droga w tej części Europy. Liczy 108 km długości i została wybudowana w latach 1970 - 1974. Trasa biegnie zawijasami przez przełęcz i osiąga wysokość 2034 m n.p.m. Podjazd ze strony północnej nie jest taki długi ale zmartwiło nas to że czym wyżej jechaliśmy pogoda była bardziej mglista. Z przełęczy już nie było żadnych widoków. Można się tam też dostać kolejką linową której stację mijamy po drodze. Następnie tunelem przejeżdżamy na drugą stronę gór i tu miła niespodzianka bo z drugiej strony widoczność była dobra. Nieco niżej w otoczeniu pięknych szczytów zjedliśmy obiad i tam spotkaliśmy dwójkę turystów z Polski. Zjazd na stronę południową jest nie mniej ekscytujący ale znacznie dłuższy. Po drodze mijamy kolejną atrakcję którą jest tama na rzece Ardżesz. Liczy 160 m wysokości i została wybudowana w 1966 roku. Tam też zatrzymaliśmy się na chwilę aby podziwiać tą wspaniałą budowlę. Przy tamie znajduje się jezioro Vidrau oraz zamek Poienari. Niemal na całym odcinku drogi nie brakuje miejsc do odpoczynku czy grillowania. Trzeba uważać bo nie wszystkie nawigacje chcą wyznaczyć trasę przez Góry Fogaraskie. Nocleg zaplanowaliśmy na campingu w miejscowości Rucar. Położony jest zaraz przy drodze na wzniesieniu skąd rozciąga się piękna panorama na okolice. Camping bardzo komfortowy z czystymi i pachnącymi ubikacjami, ciepłą wodą a nawet ręcznikami przy zlewozmywakach i w dodatku jeszcze tani.


Opłaty: parking Sibin - 2 RON = 2 zł za 1h, camping Panorama - 60 RON = 58 zł od rodziny.


GPS Camping Panorama (Rucar)   N 45 24'15.00" E 25 11'22.00"

5 dzień - 16 sierpnia 2012 roku
Zwiedzanie zamków Bran i Rasnov oraz miasta Braszów.


TRASA:  Rucar (73) - Bran (73) - Rasnov (73) - Brasov (Braszów)(73) - Ploiesti (1) - Snagov - Otopeni
...
Wyjazd o godz: 8:00.  Dojazd na godz: 19:15.  Odległość: 303 km...........
W Transylwanii jest wiele przepięknych zamków. Pierwszy z nich znajduje się w Branie i jest on wizytówką Rumunii. Widać go dobrze bo jest położony blisko drogi. Został wybudowany w latach 1377 - 82. Powiązany jest z Drakulą który to spędził w nim kilka nocy będąc przejazdem. Zamek tak i ze środka jak i z zewnątrz wygląda bardzo ładnie. Kilka kilometrów dalej w Rasnowie znajduje się zamek chłopski. Jest unikatem gdyż tak naprawdę nigdzie w Europie nie powstały zamki budowane przez lud. Położony jest na wzgórzu nad miastem a panorama z niego nie ma sobie równych. Teraz są tu tylko ruiny ale wcześniej istniała osada którą założyli Krzyżacy. Po ich odejściu zamieszkał tam lud. Kiedyś na zamku znajdowała się szkoła, kaplica czy ogrody. Zabudowań jest bardzo dużo ale na zwiedzanie tego i poprzedniego zamku wystarczy przeznaczyć po 1h. Kilka kilometrów na północ znajduje się kolejna miejscowość której nie można ominąć. To właśnie Braszów pięknie położony u stóp góry Tempa która dominuje nad miastem. Przepiękny rynek jest tu prawdziwą atrakcją ale nie można też obojętnie przejść obok Czarnego Kościoła który jest wizytówką miasta. W miasteczku jest bardzo dużo turystów. Z wizyty w Braszowie byliśmy bardzo zadowoleni bo i pogodę mieliśmy wspaniałą. Następnie pojechaliśmy drogą na południe w kierunku miejscowości Snagov gdzie nad jeziorem chcieliśmy się zatrzymać na campingu. Nie mieliśmy dokładnych namiarów na ten camping, chociaż na mapie był zaznaczony ale niestety mimo długiego szukania i pytania ludzi nie znaleźliśmy go. Początkowo myśleliśmy o noclegu na dziko przy jeziorze ale nie było dobrego miejsca. Nasz GPS wyszukał że około 30 km na południe znajduje się drugi camping do którego pojechaliśmy. Camping bardziej zatłoczony niż poprzednie ale również bardzo dobry i komfortowy.


Opłaty: wstęp zamek Bran - 25 RON = 23 zł, parking Bran - 3,5 RON = 3,5 zł, wstęp zamek Rasnov - 10 RON = 9 zł, parking Braszów - 3 RON = 3 zł za 1h, wstęp do katedry w Braszowie - 6 RON = 5,5 zł, camping Casa Alba - 70 RON = 68 zł od rodziny.


GPS Camping Casa Alba (Otopeni)   N 44 31'02.60" E 26 05'30.70"

6 dzień - 17 sierpnia 2012 roku
Dojazd nad rumuńskie Morze Czarne.


TRASA:  Otopeni - Bukareszt - Constanta (A2) - Mamaia
..
Wyjazd o godz: 8:00.  Dojazd na godz: 12:30.  Odległość: 249 km............
W ten dzień chcieliśmy tylko dojechać nad Morze Czarne a kilometrów do przejechania nie mieliśmy zbyt dużo. Niemal cały odcinek drogi to autostrady. Z tego co wiemy jest to jedyny płatny odcinek w Rumunii na który nie jest ważna nasza winieta którą kupiliśmy na granicy. Przejazd kosztuje 12 RON = 12 zł  co wynikało z tablic informacyjnych ale co ciekawe nikt nie zbierał opłat. Również wjazd do nadmorskiego kurortu Mamaia powinien być płatny. Są nawet bramki ale też nikogo tam nie było. Co ciekawe bramki są tylko od strony Konstancji. W miejscowości Mamaia znajduje się dużo hoteli i campingów ale chcieliśmy się zatrzymać na najbardziej znanym. Camping Holidays jest dobrze wyposażony i oprócz swojej prywatnej plaży ma sklep, restaurację czy plac zabaw dla dzieci. Mimo że gości na nim było dużo miejsce można znaleźć, chociaż te położone najbliżej morza są bez cienia. Za nocleg można płacić kartą płatniczą. Po uregulowaniu płatności zakładają nam na rękę opaskę która jest przepustką do campingu a ściągają ją gdy się wymeldujemy. Po rozbiciu namiotów poszliśmy nad morze. Plaża szeroka i ładna jak ją nazwałem "piaszczysto - muszelkowa", dlatego że jest na niej ogromna ilość rozgniecionych muszelek. Morze bardzo ciepłe a woda na dużej odległości od brzegu płytka. Zatrzymaliśmy się w tym miejscu na 2 noce.

Opłaty:
 camping Holidays - 59 RON = 55 zł od rodziny.


GPS Camping Holidays (Mamaia)   N 44 16'29.00" E 28 37'05.00"

7 dzień - 18 sierpnia 2012 roku
Zwiedzanie Konstancji.


TRASA:  Mamaia - Constanta (Konstancja) - Mamaia
.
Wyjazd o godz: 8:20.  Powrót na godz: 11:00.  Odległość: 30 km.............
Konstancja od naszego campingu oddalona jest o około 15 km. Nie sposób było jej nie zwiedzić dlatego rano udaliśmy się na zwiedzanie starego miasta. Zaparkowaliśmy nad samym morzem w dodatku na bezpłatnym parkingu. Kilka metrów od parkingu nad brzegiem morza położone jest kasyno które jest prawdziwą wizytówką miasta. Już z daleka robi duże wrażenie. Jak pisze przewodnik znajduje się w nim restauracja. Zbliżając się do tego budynku zaskoczył nas widok wybitych szyb i czym byliśmy bliżej wyglądał bardziej zaniedbany. Do środka można wejść bezpłatnie ale widok nas zupełnie dobił. Przepiękne komnaty są po prostu zrujnowane. Wewnątrz na żyrandolach siedzą ptaki a pomieszczenia są brudne, odpada tynk i budynek popada w ruinę. Długo nie mogliśmy się oswoić z myślą jak można coś tak pięknego zniszczyć. Oczywiście w środku nie ma restauracji ale aż się prosi o to aby tam była. Dlaczego nikt tego budynku nie odnowi tego nie wiemy. Następnie udaliśmy się do katedry św. Piotra i Pawła a potem na niewielki rynek. Na koniec zwiedziliśmy Wielki Meczet oraz podziwialiśmy panoramę miasta z jego wieży. W drodze powrotnej jeszcze raz przeszliśmy nadmorskim deptakiem obok kasyna. Miasto ma dużo kontrastów. Z jednej strony piękne budynki a z drugiej zupełna ruina. Popołudnie spędziliśmy nad morzem a wieczorem obowiązkowy spacer po plaży.


Opłaty:
 wstęp do meczetu w Konstancji - 4 RON = 4 zl, camping Holidays - 59 RON = 55 zł od rodziny.


GPS Camping Holidays (Mamaia)   N 44 16'29.00" E 28 37'05.00"

8 dzień - 19 sierpnia 2012 roku
Przejazd na Ukrainę.


TRASA:  Mamaia - Tulcea (22) - Galati (22) i (22E) - Reni - Izmajil (P33) - Tatarbunary (M15) - Monasi (M15) - Zatoka (T1604) - Odessa (T1604) - Nova Dofinivka


Wyjazd o godz: 6:45.  Dojazd na godz: 20:00.  Odległość: 563 km..............
I to już ostatni dzień spędzony w Rumunii. Na pewno będziemy ją miło wspominać ale pora wyruszyć na północ kraju. Droga biegnie w pobliżu najbardziej znanego parku jakim jest Delta Dunaju. Rozlewiska tej wielkiej rzeki widać na dużym obszarze. Gdybyśmy mieli więcej czasu warto by było tam spędzić chociaż jedną noc. W pobliżu miejscowości Braila musieliśmy się przeprawić na drugą stronę Dunaju, bo w okolicy nie ma mostu ale z tym nie ma żadnego problemu bo promy często kursują i są tanie. Kilka kilometrów dalej znajduje się granica, a w zasadzie dwie granice. Aby dostać się na Ukrainę trzeba najpierw wjechać do Mołdawii, przejechać jej 1km odcinek a następnie wjechać do Ukrainy. Nawet o tym nie wiedzieliśmy i byliśmy tym trochę zaskoczeni. Na obu granicach staliśmy po 1h. Oprócz kontroli paszportowej trzeba pokazać dokumenty samochodu i zieloną kartę. Sprawdzają również numery nadwozia, bagaż, wypytują gdzie jedziemy i nasze dane mozolnie wprowadzają do komputera. Po przekroczeniu granicy ukraińskiej koniecznie trzeba zatankować bo cena 3,90 zł za litr paliwa gdzie u nas wtedy było po 5,70 zł to bardzo tanio. Nocleg zaplanowaliśmy na campingu przed Odessą. Na mapie był zaznaczony ale w rzeczywistości nie było szans go znaleźć bo nikt o nim nie słyszał. Dowiedzieliśmy się że kilka kilometrów za Odessą jest camping. Udało nam się tam dotrzeć ale camping to nic innego jak płatne rozbicie namiotu na plaży, kiepskie toalety, brak prysznica i woda tylko w kranie na zewnątrz. Miejsce ładne z pięknym widokiem na Odessę ale w nocy słychać hałas od samochodów, bo w pobliżu jest droga główna. Jak na razie jest to najtańszy camping bo tylko 6 zł za noc od całej rodziny więc co więcej można wymagać.


Opłaty:
 prom Delta Dunaju - 21 RON = 20 zł od samochodu, taxa granica Mołdawska - 2
= 8,20 zł od samochodu, camping Nova Dofinivka - 15 UAH = 6 zł od rodziny.


GPS Camping  (Nova Dofinivka)   N 46 34'18.50" E 30 53'44.40"

9 dzień - 20 sierpnia 2012 roku
Przejazd na Krym.

TRASA: Nova Dofinivka - Jużne - Mikołajiv (M14) - Cherson (M14) - Armiansk (M17) - Dzankoj (M17) - Feodesia (M17) - Koktebel (P29)

Wyjazd o godz: 7:00.  Dojazd na godz: 17:00.  Odległość: 529 km.....
Drugi dzień na Ukrainie miał być przeznaczony na dojazd na Krym. Po drodze nie można było obojętnie przejechać obok cerkwi, które prezentują się wspaniale i kuszą aby się zatrzymać. Pierwszą z nich zwiedziliśmy w miejscowości Mikołaiw które to miasto mijamy po drodze. Krym w 2012 roku terytorialnie należał do Ukrainy ale co ciekawe miał swoją granicę i nazywany był Republiką Autonomiczną Krymu. Na granicy stał strażnik ale wystarczyło tylko zwolnić bo kontrola jest wyrywkowa. Dalszy ciąg drogi to głównie równinne tereny uprawiane przez rolników, a przy drodze nie brakuje straganów z różnego rodzaju warzywami, owocami czy rybami. Widać też dużo wozów z ulami gdzie sprzedaje się wszelkiego rodzaju wyroby pszczele. Droga na całej długości jest bardzo dobra. Ta część Krymu zwana jest Krymem Stepowym i prawdę mówiąc nie zachwyca swoimi krajobrazami bo teren jest równinny. Pierwszy nocleg zaplanowaliśmy w miejscowości Koktebel nad Morzem Czarnym. Sam wjazd do tej miejscowości obfituje we wspaniałe widoki. Jak mówią to najbardziej malownicza miejscowość Krymu i jest to prawda. Kilka minut zajęło nam szukanie campingu który znajduje się parę metrów od plaży ale dojazd do niego jest trochę ukryty. Od morza oddziela go tylko nadmorski deptak. Camping zaniedbany, kiepskie toalety i prysznice z zimną wodą czynne od godz.16 - 20. Są też do wynajęcia domki, które pamiętają początki komuny. Szkoda że w tak atrakcyjnym miejscu ktoś nie zadba bardziej o ten camping. Za miastem na plaży znajduje się też dziki camping ale stwierdziliśmy że lepsze są kiepskie toalety i prysznice niż ich brak. Nadmorski deptak prezentuje się wspaniale a straganów jest tam ogromna ilość. Nie brakuje też ładnych nastrojowych restauracji.

Opłaty: camping Koktebel - 140 UAH = 55 zł od rodziny.


10 dzień - 21 sierpnia 2012 roku
Zwiedzanie Koktebel oraz rezerwatu Kara Dag.


TRASA: Zwiedzanie Koktebel

Koktebel słynie z pięknego rezerwatu Kara Dag (Czarna Skała). Aby się do niego dostać można iść na pieszą wycieczkę lub wykupić 2 godzinny rejs statkiem za 100 Hrywien = 40 zł od osoby. Niemal na całej ulicy są sprzedawane bilety. W
ypłynęliśmy o godz. 11 w kierunku rezerwatu. Stateczek zbudowany jest na styl piracki. Duże fale i umiejętność kapitana potrafiły w nas wywołać dreszczyk emocji podczas kołysania statkiem. Czarne skały z morza wyglądają wspaniale. Największa atrakcja czyli Skalne Wrota prezentowane na wszystkich pocztówkach ze strony morza może nieco zlewają się ze skałami ale warte są zobaczenia. W drodze powrotnej udało nam się zobaczyć w morzu Delfiny które były dodatkową atrakcją rejsu. Wycieczka wspaniała i niezapomniana. Po powrocie poszliśmy na plaże a wieczorem spacer po deptaku i uroczysta kolacja w jednej z nadmorskich restauracji. Ogólnie ludzie są bardzo mili i chętnie nas zaczepiają chcąc rozmawiać o Polsce. Tego miasteczka po prostu nie da się zapomnieć bo ma swój niepowtarzalny klimat......


Opłaty: rejs statkiem po morzu - 100 UAH = 40 zł dorosli i 60 UAH = 24 zł dzieci, camping Koktebel - 140 UAH = 55 zł od rodziny.


GPS Camping Koktebel (Koktebel)   N 44 57'55.10" E 35 15'28.30"

11 dzień - 22 sierpnia 2012 roku
Zwiedzanie Słonecznej Doliny i twierdzy w Sudaku.


TRASA: Koktebel - Słoneczna Dolina - Sudak - Ałuszta (P29)
.
Wyjazd o godz: 7:45.  Dojazd na godz: 15:00.  Odległość: 161 km.............
Rano wyruszamy na podbój kolejnych miejscowości Krymu. Już kilka kilometrów za Koktebelem leży Słoneczna Dolina gdzie znajduje się jedna z większych wytwórni win na Krymie. W sklepie firmowym jest duży wybór win i koniecznie trzeba było coś przywieść do Polski. Okolice Słonecznej Doliny są bardzo ładne i spokojne a turystów tu prawie nie ma. Kolejnym przystankiem naszej wycieczki była miejscowość Sudak słynąca z ogromnej Twierdzy Genuenskiej. Twierdza a w zasadzie jej ruiny położone są na wzgórzu przy brzegu morza. Wstęp jest płatny a zwiedzania jest dosyć dużo. Najładniejsze są widoki z baszt i górnej części twierdzy. Najwyżej położona Baszta Panieńska jest dodatkowo płatna ale z drugiej strony nieco stromą ścieżką można wejść bez opłat. Najpiękniejszy jest z niej widok na Nowy Świat i Sudak. Miejsce jest przepiękne i warte zwiedzenia. Na zwiedzanie twierdzy przeznaczyliśmy 2 godziny. Następnie udaliśmy się bardzo malowniczą nadmorską drogą w kierunku Ałuszty. Krym nieco swoim wyglądem przypomina krajobrazy chorwackie. Zaraz za Ałusztą jest przy drodze znak że 5 km w stronę morza jest camping który znaleźliśmy na GPS-ie. Po dotarciu tam okazało się że już nie istnieje. Wróciliśmy się parę kilometrów w stronę Ałuszty gdzie przy głównej drodze jest Turbaza Mir o której wspomina przewodnik. Piękna restauracja oraz domki do wynajęcia zachęcają aby się tam zatrzymać. Nie jest to typowy camping ale namiot można rozbić w sosnowym lesie gdzie nie brakuje altanek, hamaków czy placu zabaw. Parę metrów wyżej jest fajne jeziorko, a niedaleko namiotów prawdziwy lew w klatce. Czyste i ładne sanitariaty oraz ciepła woda są wielkim atutem tego miejsca. Problem w tym że do morza jest około 4 km więc to miejsce służy bardziej do zatrzymania się na jedną noc ale jest godne polecenia.


Opłaty:
twierdza Sudak - 35 UAH = 14 zł od osoby, parking - 5 UAH = 2 zł za 2h, camping Turbaza Mir - 100 UAH = 40 zł od rodziny.


GPS Turbaza Mir (Ałuszta)   N 44 39'22.30" E 34 22'47.20"

12 dzień - 23 sierpnia 2012 roku
Zwiedzanie Jałty i Jaskółczego Gniazda.


TRASA: Ałuszta - Massandra - Jałta - Gaspra - Ałupka (H19)

Wyjazd o godz: 8:10.  Dojazd na godz: 12:30.  Odległość: 65 km..............
T
ego dnia pierwszy przystanek mieliśmy w Massandrze. To miejsce jest doskonale znane sympatykom trunków, ponieważ znajduje się tam pierwsza i najsłynniejsza fabryka win na Krymie. Można ją zwiedzić ale musielibyśmy długo czekać na otwarcie więc zrezygnowaliśmy. Ostatecznie odwiedziliśmy sklep firmowy i zrobiliśmy małe zakupy. Kolejna miejscowość w której się zatrzymaliśmy to Jałta. Słynie z ładnego położenia nad półkolistą zatoką z pięknymi górami dookoła. Słynnym zabytkiem Jałty jest Sobór Aleksandro - Newski który powstał w latach 1891-1902. Jest naprawdę bardzo ładny a wizyta w nim była niemal koniecznością. Kilka kilometrów za Jałtą leży miasto Gaspra. Znakiem rozpoznawczym tego miasteczka jak i bez wątpienia całego Krymu jest przepięknie położone, a w zasadzie zawieszone nad morzem Jaskółcze Gniazdo. Wybudowane zostało w 1912 roku przez barona Steingela, niemieckiego przemysłowca naftowego. Aby się do niego dostać należy z parkingu iść ścieżką nieco w dół a później w górę około 10 min. Już z daleka zamek robi duże wrażenie. Nie mogło zabraknąć przy nim dużej ilości zdjęć bo naprawdę jest przepiękny. Po zwiedzeniu Jaskółczego Gniazda pojechaliśmy na camping do miejscowości Ałupka gdzie kiedyś nagrywano "Podróże Pana Kleksa". Camping położony około 400 m od morza na którym znajdują się głównie domki do wynajęcia. Może miejsce nie zachwyca chociaż są czyste sanitariaty ale miejsca na namioty jest zbyt mało. Popołudnie spędziliśmy na plaży a wieczorem mały spacer a później pogawędka z poznanymi przyjaciółmi z Ukrainy.

Opłaty:
camping Ałupka - 95 UAH = 38 zł od rodziny.


GPS parking Jaskółcze Gniazdo   N 44 26'01.60" E 34 07'35.78"
GPS Camping (Ałupka)   N 44 24'30.90" E 34 01'40.30"

13 dzień - 24 sierpnia 2012 roku
Zwiedzanie Sewastopolu i Bakczysaraju.


TRASA: Ałupka - Foros - Sewastopol - Bakczysaraj (H06) - Symferpol - Armiańsk - Cherson - Czarnobajiwka
.
Wyjazd o godz: 7:40.  Dojazd na godz: 18:50.  Odległość: 457 km.............
Kilka kilometrów od campingu znajduje się miejscowość Foros. Słynie z cerkwi Wskrzeszenia Chrystusa która jest wybudowana na stromej Krasnej Skale. Jadąc główną drogą należy skręcić w prawo i jechać krętą drogą. Cerkiew jest przepiękna a widoki na góry i morze są cudowne. Następnie pojechaliśmy do Sewastopolu. Miasteczko położone jest nad długą zatoką. Nie jest brzydkim miastem ale poza wieloma pomnikami komunizmu i dosyć fajnym nadmorskim deptakiem nic tam ciekawego nie ma. Jak pisze przewodnik to typowe Rosyjskie miasto a większość mieszkańców to Rosjanie. I tu właśnie już się żegnamy z krymskim Morzem Czarnym. Po zwiedzeniu miasta pojechaliśmy w głąb lądu, można powiedzieć w stronę domu. Po drodze chcieliśmy  jeszcze zwiedzić Bakczysaraj. Jego największą atrakcją jest muzułmański kompleks pałacowy zwany Pałacem Chanów Krymskich. Początkowo trudno było ten pałac znaleźć bo na Krymie są słabe oznaczenia zabytków ale potem nam się udało. Już sam widok z parkingu ogromnie nas zaskoczył bo kompleks pałacowy jak i okolice są przepiękne. Na dziedziniec przez bramę główną może wejść każdy ale aby obejrzeć komnaty trzeba wykupić bilet. Jednym z najcenniejszych zabytków są Poselskie Wrota zbudowane w 1503 roku. Większość budynków powstało w XVII i XVIII wieku. Naprawdę warto zwiedzić kompleks pałacowy bo w środku jest przepięknie. Pałac ten przyciąga Tatarów z całego półwyspu i jest symbolem ich dawnej potęgi. W meczecie Chan-Dżami który został odbudowany po pożarze w 1736 roku niemal co chwilę odbywały się śluby co było też dodatkową atrakcją. Niestety przez te uroczystości nie można było zwiedzić tego największego meczetu na Krymie. Architektura tego miejsca jest wspaniała i bez wątpienia należy stwierdzić że kompleks pałacowy jest największą atrakcją Krymu. W okolicy znajduje się kilka skalnych miast ale nie mieliśmy czasu ich zwiedzać. Następnie pojechaliśmy w stronę Polski. Po drodze obowiązkowe zdjęcie pod napisem Krym. Nocleg zaplanowaliśmy za miejscowością Czarnobajiwka na małej polanie przy drodze. Jedyną wadą tego miejsca była bardzo blisko położona linia kolejowa.

Opłaty:
wstęp do pałacu Bakczysaraj - 50 UAH = 20 zł od osoby.


GPS parking Bakczysaraj   N 44 44'56.70" E 33 52'56.60"
GPS nocleg na dziko (Czarnobajiwka)   N 46 42'44.20" E 32 32'28.50"

14 dzień - 25 sierpnia 2012 roku
Pierwsza część drogi powrotnej do domu.

TRASA: Czarnobajiwka - Cherson - Mikolajiv - Nova Odessa (P06) - Pervomajsk (P06) - Uman - Vinnycja (M12) - Ternopol (M12) - przed Zalochiv

Wyjazd o godz: 7:00.  Dojazd na godz: 19:00.  Odległość: 777 km....
Kolejny cały dzień jechaliśmy w stronę domu. Trasa krajobrazowo może nie najładniejsza, bo jest dużo terenów równinnych. Nawierzchnia na drodze nie najgorsza a ruchu nie było dużego. Policji spotkaliśmy sporo ale nas nie zatrzymywali. Nocleg na dziko zaplanowaliśmy 80 km przed Lwowem na polanie przy drodze. Miejsce to od wcześniejszego było lepsze ze względu na większą odległość od głównej drogi i większy spokój.

Opłaty: brak.


15 dzień - 25 sierpnia 2012 roku
Druga część drogi powrotnej do domu.


TRASA:  przed Zalociv - Lwów (H02) - Sambor (H13) - Krościenko (1401) - Sanok - Krosno - Jasło - Gorlice - Nowy Sącz - Limanowa - Mszana Dolna - Pcim.

.
Wyjazd o godz: 7:00.  Dojazd na godz: 15:00.  Odległość: 464 km.............
Drogę powrotną zaplanowaliśmy tak aby przekroczyć przejście graniczne w Krościeńku w rejonie Bieszczad ponieważ mając niemiłe doświadczenia sprzed kilku lat gdzie w Medyce staliśmy ponad 11 godzin, tym razem nie chcieliśmy ryzykować. Odcinek drogi tuż przed przejściem granicznym fatalny. Było w nim tak dużo dziur że nie sposób je ominąć. Na przejściu granicznym mała kolejka w której czekaliśmy około 30 minut. Następnie już polskimi drogami dotarliśmy do domu.

Opłaty:
 brak.


PODSUMOWANIE WYCIECZKI

Czas trwania wycieczki - 15 dni.
Cała trasa - 4842 km.
Całkowity koszt wycieczki
(3 osoby) - 747 = 3064 zł.

Koszt na jedną osobę - 249 = 1021 zł.
Kurs Euro - 4,10 zł.
Kurs Leja Rumuńskiego - około 1 zł.
Kurs Hrywny Ukraińskiej - 0,40 zł.


W czasie planowania wycieczki do Rumunii i na Krym często spotykałem się ze stwierdzeniem, że wybieramy się w niebezpieczne kraje gdzie jest dużo złodziei i złych ludzi. Oczywiście jak się można domyśleć mówiły to osoby które nic w życiu nie widziały i nigdzie nie były a wszystko wiedzą zawsze najlepiej. Nam udało się te kraje dokładnie zwiedzić i teraz możemy coś na ten temat powiedzieć. Może zacznę od Rumunii. Na początku wyjaśnię że Rumuni to nie Cyganie a Cyganie to nie Rumuni jak niektórzy nadal sądzą. To dokładnie tacy sami ludzie jak my i tego samego koloru skóry. Są bardzo sympatyczni i niczym nie odbiegają od nas. Cyganów można spotkać ale jest ich bardzo mało. Kraj jest bardzo piękny a miejscowości ładne, zadbane i turystycznie dobrze przygotowane. Na wioskach  jest trochę większa bieda i dużo ludzi jeździ furmankami. Nie ma się co obawiać że ktoś nas okradnie bo nic takiego nam się nie przydarzyło a wszystko na campingach zostawialiśmy na wierzchu. Nawet kiedy planowałem wycieczkę wydawało nam się że Rumunia to dużo biedniejszy kraj od Polski. Teraz wiem że nie do końca tak naprawdę jest. Campingi w tym kraju są zadbane i jest ich dużo. Ceny w sklepach podobne do polskich a wielkim atutem jest to że jeden lej rumuński jest równy jednej złotówce więc nie trzeba przeliczać. Ukraina  jest biedniejsza od Rumunii ale bardzo ładna. Zabytków jest dużo chociaż do niektórych trudno trafić ze względu na słabe oznaczenia. Wielkim plusem Ukrainy są niskie ceny, zwłaszcza cena paliwa. Campingi są stare, kiepsko wyposażone i jest ich bardzo mało. Drogi główne są bardzo dobre ale boczne i te położone bliżej Polski pozostawiają dużo do życzenia. W obu krajach można płacić kartami płatniczymi w niektórych sklepach, na wszystkich stacjach benzynowych i tylko na wybranych campingach. Pieniądze można pobierać z bankomatu lub wymienić w kantorze euro na miejscową walutę. Policji w Rumunii niemal nie widać, ale na Ukrainie jest jej dużo chociaż nigdy nie byliśmy kontrolowani. Nie sposób wpaść bo wszyscy ostrzegają nas mrugając światłami. Krym który w zasadzie był docelowym miejscem naszej podróży zrobił na nas ogromne wrażenie. Krajobrazowo bardzo przypomina chorwackie wybrzeże. Jedynie brakuje wysepek na morzu i palm których nad Adriatykiem jest dużo. W czasie podróży używaliśmy w GPS-ie Automapy w wersji 6,10 i trzeba stwierdzić że miała dobre pokrycie. Mieliśmy też starszą wersję Automapy na której główne drogi były ale z bocznymi czy też ulicami małych miasteczek był już większy problem. Jeżeli chodzi o język to rumuński jest mieszaniną włoskiego i francuskiego więc trudno się porozumieć ale dużo ludzi zna angielski. Na Ukrainie mówi sie po rosyjsku i dla tych osób które nigdy nie uczyły się tego języka jest problem z odczytaniem znaków drogowych które są pisane tylko po Ukraińsku. Po angielsku też można się porozumieć ale głównie z młodzieżą. Morze Czarne w obu krajach jest bardzo ładne i ciepłe. Również pogoda słoneczna a temperatury powyżej 30 stopni. Przy dzisiejszej sytuacji nie wiem czy uda nam się wrócić na Krym ale do Rumunii myślę że tak bo zostało kilka miejsc do zwiedzania. Z wycieczki jesteśmy bardzo zadowoleni i zaliczamy ją do bardzo udanych wypraw.

Opracowanie i tekst : Marek Jasiewicz
Zdjęcia: Marek Jasiewicz ( Nikon D3100 )
Zdjęcia : Jan Kasprzycki ( Sony DSC - H50 )
Dostępny jest film w wersji Full HD

Dostepny jest też film z wyprawy na Youtuble tutaj

1 komentarz
Średnia ocena: 115.0/5
Jacek Grzybała
2018-12-24 13:13:12
Bardzo przyjemna wyprawa ale trzeba pamiętać że wnętrze Karpat to dawne historyczne Węgry i te przepiękne miasta Sybiu, Sigiszoara, Brasow to są węgierskie miasta. Z Siedmiogrodu pochodził i tam się urodził nasz król Stefan Batory ten co nie chciał być królem malowanym. Wybrzeże Rumuni super, znam jeździłem tam z grupami do Efori Sud i Nord. Pozdrawiam serdecznie i Życzę Wesołych i Zdrowych Świat Dosiego Roku.
Copyright 2011 - 2024
Podróżnicy z Pcimia
Copyright 2011 - 2024
Podróżnicy z Pcimia
Wykonanie strony : Marek Jasiewicz
All rights reserved
Wróć do spisu treści