Po ostatniej jakże wspaniałej wycieczce do Francji długo nie zastanawialiśmy się gdzie pojedziemy. Pomyśleliśmy że warto by było zwiedzić Grecję. Jest to kraj słynący z wielu pięknych zabytków. Po zakupie przewodnika i po przestudiowaniu go stwierdziliśmy że dla takich turystów jak my to za mało. Padła niemal natychmiast propozycja, aby po kilku dniach spędzonych w Grecji nie wracać tą samą drogą do Polski, tylko przepłynąć promem do Włoch i zwiedzić je. Po zakupie przewodnika po Włochach planowaliśmy że zwiedzimy te miejsca które są najważniejsze czyli: Rzym, Watykan, Asyż, San Giovanni Rotondo, Florencję a wrócimy przez znane nam Dolomity. Największym problemem tej wycieczki było załatwienie promu z Grecji do Włoch. Nie mieliśmy dokładnego rozkładu i w zasadzie mało wiedzieliśmy na ten temat. W przewodniku znaleźliśmy jedynie informację że promy do Włoch odpływają z Greckiego portu Patras. Jeżeli ktoś zna dobrze angielski na pewno nie byłoby problemu, ale czy wystarczy słaba znajomość języka ? Stwierdziliśmy że zobaczymy, a jeśli plan się nie uda przecież zawsze możemy zrezygnować ze zwiedzania Włoch i wrócić do Polski tą samą drogą zwiedzając po drodze inne rejony Grecji. Na wycieczkę drugim samochodem wybrali się z nami kuzyni którzy podróżowali z nami po Chorwacji w 2002 roku. Na wycieczkę tą planowaliśmy też zabrać córkę Paulinkę i naszego kolegę Pawła. Wyprawa ta miała być dosyć długa i w porównaniu z wyprawą do Francji z 2003 roku miała przybyć w samochodzie jeszcze jedna osoba. Obawialiśmy się że może być za mało miejsca więc kupiliśmy bagażnik na dach tzw. autobox. Jak się później okazało był to prawdziwy strzał w dziesiątkę. Wyjazd zaplanowaliśmy na koniec czerwca.
Na wycieczkę pojechali :
1 samochód: Krystyna i Marek Jasiewicz, córka Paulinka i kolega Paweł (Pcim).
2 samochód: Barbara i Kazimierz Majka, córka Justyna i syn Mateusz (Krzesławice).
Poglądowa mapa naszej wycieczki:
1 dzień - 20 czerwiec 2004 roku
Pierwsza część drogi dojazdowej w stronę Grecji.
TRASA: Pcim - Chyżne - Dolny Kubin - Sahy - Budapeszt (E77) - Szeged (E75) - Novi Sad - Belgrad (E75) - Nisz (E75) - Vladicin Han - Surdulica (40)
Wyjazd o godz: 3:40. Dojazd na godz: 18:30. Odległość: 1121 km.
Wybraliśmy trasę przejazdu przez Słowację, Węgry, Serbię i Bułgarię. Węgry i Serbia mają drogi z dużą ilością dobrych autostrad. Przejazd do Grecji przez Macedonię trasą E75 byłby najlepszym rozwiązaniem, lecz wtedy aby przejechać przez terytorium tego kraju trzeba było posiadać wizę która nie mało kosztowała i można ją było dostać tylko osobiście w Warszawie. To czysta głupota ale co zrobić może kiedyś to się zmieni dlatego też musieliśmy wybrać przejazd przez Bułgarię. W Serbii widzieliśmy dużo wojska i policji gdyż jeszcze widać tu pozostałości po wojennych walkach. Około 70 km przed granicą Macedońską skręciliśmy w boczną drogę w stronę miejscowości Surdulica i zaraz za miastem rozbiliśmy namioty na dziko przy rzece. Z miejsca noclegowego byliśmy bardzo zadowoleni a na kolację była kiełbasa z ogniska.
Aktualizacja: wizy do Macedonii zostały zniesione w 2005 roku.
Opłaty: winieta Węgry - 6 € = 28 zł, autostrady w Serbii - 4 € = 19 zł.
2 dzień - 21 czerwiec 2004 roku
Przejazd przez Bułgarię do Grecji.
TRASA: za Surdulica - Bozica (40), (231) - Ribarci - Kjustendil - Dupnica - Kulata - Saloniki (E79) - Leptokaria (E75)
Wyjazd o godz: 7:00. Dojazd na godz: 18:00. Odległość: 477 km.
Bardzo fajna trasa przejazdu bocznymi drogami przez Bułgarię. Widać że kraj jest dużo biedniejszy od Polski. Na granicy Bułgarskiej zapłaciliśmy 14 €, jest to tzw. opłata sanitarna. Bardzo zaskoczył nas przejazd przez granicę Grecką. Była bardzo duża kolejka w której na pewno stalibyśmy około 1 godzinę bo byliśmy na samym końcu. Strażnik przeszedł i kazał nam zjechać na pobocze, to samo zrobił z samochodem na niemieckich rejestracjach. Z początku myśleliśmy że to rodzaj kontroli wyrywkowej. Następnie wycofali wszystkie samochody a nam pozwolili przejechać bez kolejki i bez żadnej kontroli paszportowej. Powodem tego było to że jesteśmy w Unii Europejskiej. To bardzo ładny gest z ich strony a dla nas wielkie zaskoczenie jak się nas tu traktuje. Po przekroczeniu granicy Greckiej pojechaliśmy przez Saloniki w okolice nadmorskiej miejscowości Leptokaria gdzie znajduje się dużo campingów. Ten który wybraliśmy położony jest nad samym morzem ale morze nie było zbyt ładne w tej okolicy. W ten rejon przyjeżdża dużo turystów z polskich biur podróży. Trzeba pamiętać że w Grecji jest różnica czasu 1 h. U nas jest godz. 19:00 a w Grecji już godz. 20:00.
Opłaty : taxa granica Bułgarska - 2 € +12 € = 66 zł, autostrada Saloniki - 1,4 € = 6 zł, camping okolice Leptokaria - 22 € = 103 zł od rodziny.
3 dzień - 22 czerwiec 2004 roku
Piesza wycieczka w pasmo Olimpu i przejazd pod Meteory.
TRASA: Leptokaria - Litohoro - Prionia - Larissa (E75) - Trikala (E92) - Kalambaka (E92) - Kastraki
Wyjazd o godz: 8:00. Dojazd na godz: 16:00. Odległość: 232 km.
Po spakowaniu bagaży pojechaliśmy do miejscowości Prionia skąd wyruszyliśmy na pieszą wędrówkę w pasmo Olimpu. Dojście do schroniska Spilios położonego na wysokości 2100 m n.p.m zajęło nam 2,5 h. Przy schronisku zrezygnowaliśmy z dalszej wędrówki ponieważ pogoda się popsuła i mgła przysłoniła góry. Taka pogoda w tym rejonie zdarza się bardzo często. Mimo że szczytu nie zdobyliśmy z wycieczki byliśmy bardzo zadowoleni. Wracając zwiedziliśmy ruiny starego klasztoru Dionisiona pod Olimpem który sukcesywnie jest odbudowywany. Po pozytywnych wrażeniach z wycieczki górskiej pojechaliśmy w stronę największej atrakcji Grecji czyli Meteorów. To niesamowity widok który przy wjeździe do Kalambaki bardzo nas zaskoczył. Widoki na Meteory są po prostu nieprawdopodobne. Jeszcze nigdy czegoś takiego nie widzieliśmy. Postanowiliśmy pojechać nieco dalej do wioski Kastraki oddalonej od Kalambaki o 5 km. To centrum meteorów a camping który znaleźliśmy jest położony w bardzo pięknym miejscu. Są na nim czyste sanitariaty, zacienione miejsca oraz bardzo ładny basen. Tu chcieliśmy się zatrzymać na 2 noce.
Opłaty: autostrada - 1,4 € = 6 zł, camping The Cave - 19,5 € = 91 zł za noc od rodziny.
GPS Camping The Cave (Kastraki) N 39 43'13.10" E 21 37'11.20"
4 dzień - 23 czerwiec 2004 roku
Zwiedzanie Meteorów.
TRASA: Samochodem wokół Meteorów i na zakupy do Kalambaki.
Wyjazd o godz: 8:00. Powrót na godz: 13:00. Odległość: 26 km.
Meteory to samotnie stojące skały na wierzchołkach których znajdują się klasztory. Zwiedzać można je na różne sposoby. Mówią że najlepiej zrobić to pieszo. Jako, że panowały wtedy rekordowe upały a klasztory są oddalone od siebie nawet o 2 km postanowiliśmy pod każdy podjeżdżać samochodem. Jak się później okazało była to bardzo trafna decyzja. Wstęp do każdego z nich kosztuje po 2 € od osoby a dzieci za bilet nie płacą. Trzeba pamiętać że do zwiedzania klasztorów trzeba się odpowiednio ubrać i nie można mieć odkrytych ramion czy nóg. Pod każdym Meteorem jest bezpłatny parking. Zaczęliśmy zwiedzanie od Agion Nikolaou najbiżej campingu, potem Roussanon, Magalou Meteoru oraz Verlam położone obok siebie a następnie Agion Stefanou i Agias Triados. Te dwa ostatnie były mniej ciekawe niż wcześniejsze ale też warto je zwiedzić ponieważ jest z nich piękny widok na Kalambakę. Trzeba pamiętać że wszystkie klasztory są czynne tylko w sobotę, niedzielę i środę. W pozostałe dni jeden z nich jest nieczynny. Godziny i dni otwarcia podaje poniżej. Meteory to niesamowity skarb który będąc w Grecji koniecznie trzeba zobaczyć. Pod Wielkim Meteorem kupiliśmy książkę o Grecji w języku polskim a sprzedawca nawet rozmawiał z nami po polsku. Powiedział że tyle jest tu Polaków że zdążył się nauczyć kilku słów po Polsku. Po powrocie na camping pojechaliśmy na zakupy do miasta a popołudniu leniuchowaliśmy nad basenem podziwiając z niego Meteory. Kolejny nocleg spędziliśmy na tym samym campingu.
Godziny owarcia Klasztorów:
Opłaty: wstęp do Meteorów po 2 € = 9 zł od osoby, camping The Cave - 19,5 € = 91 zł od rodziny.
GPS Camping The Cave (Kastraki) N 39 43'13.10" E 21 37'11.20"
5 dzień - 24 czerwiec 2004 roku
Przejazd przez góry Pindos w kierunku stolicy Grecji Aten.
TRASA: Kastraki - Kalambaka - Joanina (E92) - Arta (E951) - Agrinio (E951) - Itea (E55 , E65) - Livadia (nr.48) - Thiva (nr.3) - Elefsina (E94) - Ateny
Wyjazd o godz: 8:30. Dojazd na godz: 19:30. Odległość: 680 km.
Droga w stronę stolicy dosyć długa ale bardzo ładna widokowo. Po drodze mamy piękne góry Pindos, jezioro w miejscowości Joaniana czy rozległe widoki na morze. Mijamy także jedną z największych atrakcji Grecji czyli Delfy o której to zupełnie zapomnieliśmy. Chcieliśmy dojechać do Aten i tam rozbić się na campingu, ale mieliśmy trudności ze znalezieniem go. Wreszcie zrezygnowaliśmy i postanowiliśmy rozbić się na dziko. Na nocleg wybraliśmy rejon ogródków działkowych na obrzeżach Aten gdzie znaleźliśmy fajne miejsce. Dopiero na drugi dzień uświadomiliśmy sobie jak byliśmy blisko. Pytając ludzi o camping zawsze polecali nam hotel ale my przecież nie chcieliśmy spać w hotelu. Jeszcze wtedy nie wiedzieliśmy że camping ten znajduje się za hotelem o którym nam mówili a przejeżdżaliśmy obok niego kilka razy. Nocleg na dziko nie był wcale taki zły.
Opłaty: brak.
6 dzień - 25 czerwiec 2004 roku
Zwiedzanie Aten i przejazd na półwysep Koryncki.
TRASA: Ateny centrum - Korynt (E94) - Lecheo
Wyjazd o godz: 7:00. Dojazd na godz: 14:20. Odległość: 112 km.
W Atenach znaleźliśmy parking na przedmieściach przy centrum handlowym. Spacerkiem z parkingu do Akropolu było około 20 minut. Tam kupiliśmy bilet na 7 zabytków Aten bo wtedy jest znacznie taniej. Najpierw zwiedziliśmy starożytne miasto Agora z dobrze zachowaną Świątynią Hefajstosa i pięknym kościołem Świętych Apostołów. Następnie zwiedziliśmy Akropol z teatrem Dionizosa a na końcu świątynię Zeusa. Jedyną przeszkodą w zwiedzaniu Akropolu był jego remont a robienie zdjęć psuły rusztowania. Ateny zrobiły na nas bardzo pozytywne wrażenie a widoki z Akropolu są wspaniałe. Po zwiedzeniu miasta pojechaliśmy na półwysep Koryncki aby rozbić namiot na campingu i trochę czasu przeznaczyć na wypoczynek nad morzem. Camping w Lecheo tuż przy Koryncie jest bardzo fajny i położony przy plaży dlatego blisko jest do morza. Pogoda była nadal cudowna a woda w morzu bardzo ciepła. O północy na campingu temperatura powietrza wynosiła 28 stopni powyżej zera.
Opłaty: wstęp na wszystkie zabytki Aten - 12 € = 56 zł od osoby, camping Blue Dolphin - 24 € = 113 zł od rodziny.
GPS Camping Blue Dolphin (Lecheo) N 37 56'05.00" E 22 51'56.00"
7 dzień - 26 czerwiec 2004 roku
Przejazd do Patras i przeprawa promowa do Włoch.
TRASA: Lecheo - Akrata - Kamares - Patras (E65) - Promem do Włoskiego Brindisi
Wyjazd o godz: 8:00. Odległość: 161 km.
Półwysep Peloponez jest na pewno godny zwiedzania ale postanowiliśmy udać się do Patras gdzie znajduje się port z którego odpływają promy do Włoch. Ustaliliśmy że, jeśli nie uda nam się załatwić biletów na prom to zwiedzimy cały półwysep i będziemy wracać do Polski drogą lądową przez Bułgarię. Do Patras przyjechaliśmy na godz.12:00. Okazało się że w porcie nie ma możliwości kupna biletu tylko zakupu tego trzeba dokonać w jednym z biur podróży. Podjechaliśmy do biura podróży gdzie przyjęła nas bardzo sympatyczna starsza pani. Po angielsku powiedzieliśmy, że chcemy przepłynąć do Włoskiej miejscowości Bari gdzie było najkrótsze połączenie. Pani oświadczyła że lepiej popłynąć do Brindisi gdzie jest dalej ale co ciekawe taniej. Prom odpływał o godz.18:00 i nie było problemu z biletami. Aby było taniej wykupiliśmy miejsce na pokładzie. Cena 40 € od dorosłych, 20 € za dziecko oraz 40 € za przewóz samochodu. Cena biletu we wszystkich biurach podróży jest taka sama. Na przystani promowej trzeba być 2 godziny wcześniej. Jako, że mieliśmy jeszcze trochę czasu to zrobiliśmy drobne zakupy i zwiedziliśmy miasto. O godz.16:00 wstawiliśmy się w miejscu odprawy. Samochodem na prom może wjechać tylko kierowca a pasażerowie wchodzą osobnym wejściem. W czasie podróży nie mamy dostępu do samochodu więc trzeba zabrać ze sobą potrzebne rzeczy. Warunki na pokładzie są komfortowe. Jest tam sklep, plac zabaw dla dzieci, basen i telewizor. Prom jest bardzo duży i wchodzi na niego około 50 tirów nie licząc samochodów osobowych. Samo odbicie od brzegu zajęło mu ponad godzinę. Widoki z promu na miasto jak i nowo budowany most łączący ląd z półwyspem Peloponez są fantastyczne. Na pokładzie można spać ale trzeba mieć własny śpiwór. To świetna i niezapomniana podróż która była dodatkową atrakcją tej wycieczki.
Opłaty: prom do Włoch - 40 € = 188 zł dorośli, 20 € = 94 zł dzieci i 40 € = 188 zł za samochód.
8 dzień - 27 czerwiec 2004 roku
Przypłyniecie do Włoch i przejazd na camping.
TRASA: Port w Brindichi - Brindisi - Specchiolla (nad Brindisi)
Dopłynęliśmy na godz: 9:00. Odległość do campingu: 20 km.
Przed godz. 9 po całonocnym rejsie promem dopłynęliśmy do portu w Brindisi. Około 20 km. za miejscowością znaleźliśmy bardzo komfortowy camping z basenem, w dodatku położony blisko plaży. Basen dla przebywających na campingu był bezpłatny, ale trzeba było mieć czepek na głowę. Odpoczywaliśmy tu cały dzień, aby na drugi dzień nabrać sił i jechać dalej, tym razem na podbój Włoch.
Opłaty: camping Pineta Al Mare - 26,7 € = 125 zł od rodziny.
GPS Camping Pineta Al Mare (Specchiolla nad Brindisi) N 40 44'27.00" E 17 44'10.00"
9 dzień - 28 czerwiec 2004 roku
Zwiedzanie San Giovani Rotondo i Monte Cassino.
TRASA: Specchiolla (nad Brindisi) - Bari (E55) - Barletta - Monfredonia (nr.545) - San Giovanni Rotondo (272) - S.Severo (272) - Lucerna (160) - Campobasso (17) - Isernia - Cassino (509)
Wyjazd o godz: 7:20. Dojazd na godz: 18:30. Odległość: 537 km.
Odległości: Brindishi - San Giovanni Rotondo 249 km - Cassino 288 km.
Rano udaliśmy się w stronę miejscowości San Giovanni Rotondo gdzie mieszkał ojciec Pio. Miejsce to jest przepięknie położone i już sam wjazd do miejscowości robi duże wrażenie. Oprócz kościoła jest tam wielki szpital i droga krzyżowa. Aby zwiedzić kościół i miejsce w którym mieszkał Ojciec Pio trzeba być odpowiednio ubranym. Oprócz bazyliki zwiedzaliśmy pomieszczenia w których mieszkał ojciec Pio oraz drogę krzyżową na wzgórzu. Po zwiedzeniu San Giovanni Rotondo udaliśmy się bocznymi drogami do miejscowości Cassino aby wieczorem zwiedzić wzgórze Monte Cassino. Na wzniesieniu znajduje się polski cmentarz oraz kościół. Niestety przyjechaliśmy zbyt późno i kościół był już zamknięty więc mogliśmy zwiedzić tylko cmentarz który zrobił na nas wielkie wrażenie. Widoki z góry na miasto i okolice są przepiękne. Na nocleg zatrzymaliśmy się w miasteczku Cassino tuż pod wzgórzem Monte Cassino. Camping bardzo fajny a rzeka która przez niego płynie wypełniona jest prawdziwą wodą mineralną z bąbelkami o czym poinformowała nas właścicielka campingu.
Opłaty: camping Terme Varronianea - 16 € = 75 zł od rodziny.
GPS Camping Terme Varronianea (Cassino) N 41 28'55.10" E 13 49'59.40"
10 dzień - 29 czerwiec 2004 roku
Zwiedzanie Rzymu i Watykanu.
TRASA: Cassino - Rzym (E45) - Terni (3) - Spoleto
Wyjazd o godz: 8:00. Dojazd na godz: 18:30. Odległość: 382 km.
Ten dzień naszej wycieczki był dla nas bardzo ważny ponieważ chcieliśmy zwiedzić Rzym i Watykan. Zaparkowaliśmy niemal przy samych murach Watykanu. Za parking zapłaciliśmy 1 € za godzinę. Najpierw zwiedzaliśmy plac św. Piotra i bazylikę gdzie trzeba być odpowiednio ubranym bo jest to miejsce święte. Zarówno Bazylika jak i plac św. Piotra są bardzo ładne a widoki z kopuły niesamowite. Można też podziwiać z góry ogrody Watykańskie. Wstęp na kopułę kosztuje 4 €. Nie udało nam się zobaczyć papieża w oknie bo pojawia się tylko w niedziele, ale nie skojarzyliśmy że właśnie jest Piotra i Pawła i pojawi się w oknie a w tym czasie właśnie zwiedzaliśmy kopułę. Po zwiedzeniu Watykanu przejechaliśmy w okolice Koloseum Rzymskiego. Bilet wstępu do Koloseum kosztuje 8 € a dzieci do lat 12 za wstęp nie płacą. Koloseum bardzo nam się podobało i z wizyty w nim byliśmy bardzo zadowoleni. Następnie zwiedzaliśmy pozostałe zabytki Rzymu. Zarówno Rzym jak i Watykan jest bardzo piękny i każdy kto przybywa do Włoch powinien koniecznie go zwiedzić. Po zwiedzeniu wszystkiego co się dało pojechaliśmy w stronę Asyżu a na nocleg zatrzymaliśmy się w miejscowości Spoleto na bardzo fajnym campingu położonym na wzgórzu w lesie.
Opłaty: autostrada z Cassino do Rzymu - 7,8 € = 36 zł, autostrada z Rzymu do Orte - 3 € = 14 zł, parking Watykan - 1 € = 4,7 zł za 1h, wstęp na kopułę Watykan - 4 € = 19 zł od osoby, bilet wstęu do Koloseum - 8 € = 56 zł od osoby, camping Monteluco - 25,5 € = 120 zł od rodziny.
GPS parking Watykan N 41 54'19.80" E 12 26'59.30"
GPS Camping Monteluco (Spoleto) N 42 43'39.60" E 12 44'22.60"
11 dzień - 30 czerwiec 2004 roku
Zwiedzanie Asyżu i Florencji.
TRASA: Spoleto Foligno (3) - Asyż (75) - Perugia (75) - Florencja (A2) - Vernio - Sasseta (325)
Wyjazd o godz: 9:00. Dojazd na godz: 18:30. Odległość: 301 km.
Rano zwiedzaliśmy Asyż gdzie znajduje się kościół św. Franciszka oraz św. Klary. Miasteczko to jest bardzo ładne i naprawdę jest tam co podziwiać. Asyż jest starym miastem i dlatego ma swój niepowtarzalny urok. Jak niektórzy mówią to najładniejsze miasto Włoch i można się z tym zgodzić. Po zwiedzeniu Asyżu mieliśmy dwie propozycje dalszej trasy. Jedna z nich to zwiedzanie Florencji a druga to zwiedzanie krzywej wieży w Pizie. Wybraliśmy tę pierwszą i jak się później okazało nie był to najlepszy pomysł. Florencja jako miasto dla nas nie jest wcale atrakcyjna. Poza piękną katedrą w mieście praktycznie nie ma nic ciekawego. Uważam że jest to miasto za bardzo rozreklamowane przez turystów. Wieczorem postanowiliśmy się rozbić na dziko niedaleko Verino w małej wiosce Sasseta. Miejsce na nocleg wybraliśmy na małym parkingu w niewysokich górach. Obok zacisznego parkingu w lesie było źródło z bardzo dobrą wodą. Do późnego wieczora ludzie tu przyjeżdżali samochodami po wodę. Nocleg bardzo fajny i w dodatku w dobrym miejscu.
Opłaty: brak.
GPS Camping na dziko (Sasseta) N 44 03'47.50" E 11 08'43.90"
12 dzień - 1 lipiec 2004 roku
Przejazd przez Dolomity Włoskie.
TRASA: Sasseta - Bologna (325) - Modena (E35) - Verona (E45) - Trento (E45) - Ora Auer (12) - Predazzo (48) - Passo Pordoi - Cortina d Ampezzo - Fiames
Wyjazd o godz: 7:00. Dojazd na godz: 19:00. Odległość: 480 km.
W ten dzień nie zwiedzaliśmy zbyt dużo. Zatrzymaliśmy się jedynie w Predazzo gdzie znajduje się skocznia na której skakali nasi skoczkowie oraz na przełęczy Pordoi 2239 m gdzie byliśmy już po raz drugi. Pierwszy raz było kiedy wracaliśmy z wycieczki po Francji w 2003 roku, jednak tym razem przełęcz przywitała nas brzydką pogodą. Widoczność była niezła, ale wiał silny wiatr, a po zjeździe z przełęczy do Cortiny zaczęło trochę padać. Rozbiliśmy namioty na campingu i okryliśmy je folią malarską którą zawsze mamy ze sobą a tym razem nam się przydała. Późnym wieczorem dosyć dużo padało i zrobiło się chłodno. Trzeba pamiętać że jesteśmy w wysokich górach a tu jest inna pogoda niż nad morzem.
Opłaty: w sumie za autostrady - 15,5 € = 73 zł, camping Olympia - 23 € = 108 zł od rodziny.
GPS Camping Olympia (Fiames za Cortina d Ampezzo) N 46 34'09.00" E 12 06'57.00"
13 dzień - 2 lipiec 2004 roku
Powrót do domu.
TRASA: Fiames (Cortina d Ampezzo) - Dobbiaco (51) - Spittal (E66) - Graz - Wiedeń (A2) - Bratysława (E58) - Żilina (D61) - Dolny Kubin (E50) - Pcim (E77)
Wyjazd o godz: 8:30. Dojazd na godz: 22:30. Odległość: 997 km.
Trasa powrotna przebiegła bez większych problemów. Nawet nie było korków na autostradach.
Na Austriackie autostrady trzeba wykupić winietę.
Opłaty: winieta na autostradę w Austrii - 7,6 € = 36 zł na 10 dni.
PODSUMOWANIE WYCIECZKI
Czas trwania wycieczki - 13 dni.
Cała trasa - 5538 km.
Całkowity koszt wycieczki (4 osoby) - 615 € = 2895 zł.
Koszt na jedną osobę - 153 € = 723 zł.
Kurs Euro - 4,70 zł (bardzo wysoki)
Cała wycieczka udała się pod każdym względem. Przejazd z Grecji do Włoch promem to świetny pomysł. Trzeba przyznać że największą atrakcją Grecji są Meteory i Ateny a we Włoszech Watykan, Rzym, San Giovanni Rotondo czy Asyż. Na pewno nie można zapomnieć o Dolomitach Włoskich. To piękne góry które po raz kolejny bardzo nas zachwyciły swoimi wspaniałymi krajobrazami. Długo zastanawiałem się czy wycieczka ta była lepsza od wycieczki tej z 2003 roku do Francji. Były to bardzo podobne wycieczki jeżeli chodzi o długość trasy ale trzeba przyznać że Francja ma w sobie coś. Grecja jest pięknym krajem i na pewno będziemy ją zawsze miło wspominać. Może warto by było ją kiedyś zwiedzić jeszcze dokładniej bo to duży kraj oferujący bardzo dużo a wiele z tych atrakcji po prostu przegapiliśmy. Najlepszą rzeczą tej wycieczki był autobox do samochodu. To świetna i nie droga rzecz która jest bardzo praktyczna i co ciekawe nawet przy dużej prędkości na autostradzie nie przeszkadza. Bagażnik w Seicento ma tylko 170 litrów a autobox 320 litrów. Jak widać różnica jest duża i można do niego włożyć sporo rzeczy. W Grecji prawie wszyscy mówią po angielsku, nawet starsze osoby. We Włoszech większość, ale jest z tym już nieco gorzej. Tak naprawdę nasza angielszczyzna była zupełnie wystarczająca. Drogi w Grecji są dosyć dobre ale kierowcy jeżdżą niebezpiecznie. Wyprzedzanie na trzeciego czy jazda na czerwonym świetle to tu normalne. Klaksonu używają na każdym kroku a do jazdy na trzeciego trzeba się po prostu przyzwyczaić. W Grecji płaci się za odcinki autostrad przeważnie 1,4 € i to w dodatku bardzo rzadko. We Włoszech są autostrady droższe i płaci się tam za przejechane odcinki. Autostrady są bardzo zatłoczone ale kierowcy jeżdżą w miarę bezpiecznie. Była to kolejna wycieczka która udowadnia nam że podróżowanie po Europie może być bardzo łatwe i na pewno tanie. Wiele biur podróży kusi nas tanimi wycieczkami np. za 1500 zł ale trzeba pamiętać że nie są to całkowite koszty wycieczki. Oprócz kieszonkowego trzeba również płacić za wstępy, mniejsze wycieczki czy imprezy. Bardzo często tego nie bierzemy pod uwagę. Jeżeli jedziemy samochodem w trzy lub cztery osoby to wychodzi znacznie taniej i możemy zwiedzać to co chcemy. Oczywiście dla wielu osób znalezienie takiej sumy pieniędzy tuż przed wyjazdem nie jest łatwe, chociaż jest na to rada. Najlepiej euro skupować przez cały rok po trochę. To samo można zrobić z innymi produktami. Część pieniędzy możemy sobie zostawić na koncie bankowym w celu płacenia kartą płatniczą np. za paliwo czy inne drobiazgi. Przez cały rok może się nam uzbierać naprawdę niezła kwota i będzie nam dużo łatwiej. Wielkim plusem podróżowania samemu jest to że możemy zatrzymywać się tam gdzie zechcemy i zwiedzać to co nas interesuje. Po prostu nie jesteśmy od nikogo zależni. Jak można się domyślić również tą wycieczkę zaliczamy do bardzo udanych a w te rejony na pewno kiedyś jeszcze wrócimy.
Podobne wycieczki :
2009 - Włochy
2018 - Sycylia, Włochy Południowe